Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maseczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maseczka. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 maja 2016

Gorrrąca czekolada

Cześć! ;)
   Jeżeli produkt pięknie pachnie to od razu zdobywa u mnie na starcie +10 punktów. Maseczka czekoladowa do zabiegów na twarz, szyję i dekolt od Starej Mydlarni dostaje ode mnie nawet 11 punktów na dzień dobry. Chcecie wiedzieć więcej na jej temat? Zapraszam do dalszej recenzji ;).

   Maseczka pachnie obłędnie! Jednakże nie jest to zapach typowej mlecznej lub gorzkiej czekolady, lecz  budyniu czekoladowego. W konsystencji przypomina gęsty balsam, dlatego przyjemnie nakłada się ją na twarz - nie ma obaw, że coś nam spłynie. Jest też bardzo treściwa, a dzięki temu wydajna. Używam jej regularnie (ok. raz na 2 tygodnie) już kilka miesięcy, a nadal pozostało mi 3/4 opakowania.

   Maskę można używać na dwa sposoby: na zimno (tzn. w temperaturze pokojowej) lub na ciepło (czyli po podgrzaniu jej w gorącej wodzie). Osobiście częściej wykorzystuję pierwszą opcję, niemniej kiedy mam więcej czasu staram się ogrzać produkt. Tutaj ważne jest również opakowanie, ponieważ podczas kontakt z wrzątkiem nic się z nim nie dzieje (nie odkształca się) i jest szczelne (woda nie dostaje się do środka). 

   Produkt rewelacyjnie dotlenia skórę: koloryt cery jest wyrównany, a twarz mięciutka jak u niemowlaka. Dodatkowo posiada właściwości przeciwzmarszczkowe. Zawiera witaminy D, A, E, F, H oraz związki mineralne - istna bomba witaminowa! Nie muszę już wspominać o tym jak czekolada wpływa na zmysły i samopoczucie. Robiąc sobie domowe SPA z użyciem owej maseczki od razu wprawiam się w lepszy humor. 



  Za 250ml zapłacimy 34zł. Kosmetyki Starej Mydlarni są dostępne w ich sklepach partnerskich - sama byłam w ich wrocławskim oddziale i uwierzcie, że unoszące się w powietrzu zapachy to raj dla zmysłów ;) - oraz na stronie internetowej tutaj.  


wtorek, 20 października 2015

Krem pod oczy Alterra, maseczka-peeling Fitomed, puder brązujący Decoderm.

Cześć! :)
   Im większe nadzieje pokładamy w danym kosmetyku, tym mocniejsze jest nasze rozczarowanie, kiedy produkt nie sprawdza się tak jak obiecywał to producent. Krem pod oczy Alterra kieruje się chyba mottem Hipokratesa: mit primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić). Mam wrażenie, że tak głęboko wzięli sobie do serca ten cytat, że poza nieszkodzeniem nie czynią totalnie nic więcej. Hydro Augencreme stosowałam codziennie na noc. Niestety, krem ani nie nawilżał skóry wokół oczu, ani nie niwelował sinych worków, ani tym bardziej nie redukował śladów zmarszczek. Na pewno nie wydałabym na niego po raz kolejny, nawet tych kilkunastu złotych. Jak dla mnie okropny bubel zakupiony w Rossmannie.


   Drugi produkt służy również do pielęgnacji twarzy, a jest to maseczka-peeling K+K marki Fitomed. Na początku stosowałam go codziennie, podczas wieczornego oczyszczania twarzy. Po zmyciu makijażu, nakładałam peeling i delikatnie masowałam skórę. Czasami, kiedy miałam więcej czasu pozostawiałam go na kilka minut na twarzy, jednak wtedy musiałam uważać, żeby nie nałożyć zbyt blisko okolic oczu, bo strasznie łzawiłam. Maseczka ma neutralny zapach, jest rzadka, a przy tym wydajna. Produkt ładnie rozjaśnił przebarwienia na buzi. Poza tym krem zupełnie inaczej wchłania się po zastosowaniu tego peelingu - skóra wręcz "pożera" zaaplikowany produkt. Kolejny plus to naturalne składniki: za to uwielbiam Fitomed! Cena za 50ml - 27zł, produkt do kupienia tutaj FITOTEKA

   Dość długo oswajałam się z pudrami brązującymi, gdyż strasznie uważałam, żeby nie wyrządzić sobie nimi więcej szkody, niż pożytku. Po pewnym czasie stał się to już mój nieodłączny element makijażu i tak zostało do dziś. Bronzer Decoderm przypadł mi do gustu we względu na swą ciepłą barwę, bo właśnie takie odcienie znacznie bardziej pasują do mojej karnacji. Puder jest zamknięty w matowym opakowaniu, z którym nic się nie dzieje: z zewnątrz nadal wygląda jak produkt w nienaruszonym stanie. Ma świetną pigmentację, wystarczy jeden delikatny ruch po tafli pudru, żeby nabrać wystarczającą ilość produktu. Utrzymuje się w nienagannym stanie na policzkach do 5h, potem wymaga już delikatnych poprawek. Pewnie stałby się moim ulubieńcem, gdyby nie jedna wada - bronzer okropnie się pyli! Po przejechaniu pędzlem, puder jest wszędzie - na opakowaniu, lusterku i Twojej białej sukience, w której miałaś wyjść! Dlatego używam go wtedy, kiedy mam więcej czasu na wyszykowanie się i wycieranie pudełeczka po aplikacji.  Link do fanpage DECODERM.



czwartek, 7 maja 2015

Dermaglin maseczka Kleopatra

Cześć! :)
Dzisiejszy czwartek jest dniem wolnym dla studentów z okazji obchodów juwenaliowych, dlatego przychodzę do Was z nowym postem już od rana. Nastała pora na recenzję maseczki Kleopatra firmy Dermaglin - produktu w pełni naturalnego, w którego skład wchodzi zielona glinka, miód, olejek różany oraz jedwab. Pierwsze odczucia zaraz po otworzeniu - charakterystyczny zapach, trochę ciężki, ale nie spodziewałam się eksplozji zmysłu powonienia z racji, że maseczki są nieperfumowane. 


Ma gęstą konsystencję, więc nie przelatuje między palcami, co znacznie ułatwia aplikację. Jednak trzeba nakładać ją dość sprawnie, bo w przeciwnym razie szybko zasycha. Najgorsze jest to, że zawsze kiedy mam maseczkę na twarzy, ktoś mnie rozśmieszy i nie mogę wtedy zapanować nad pękającymi i odpadającymi płatami :D. Starałam się ją trzymać za każdym razem zgodnie z zaleceniami, czyli ok. 20 minut.

Co do samego działania: skóra była faktycznie (tak jak obiecuje producent) ładnie oczyszczona i ukojona. Nie zauważyłam natomiast długotrwałego nawilżenia. Opakowanie zawiera 20g mazi. Nie jestem w stanie wykorzystać całego opakowania na raz, ale tutaj uwaga! - niestety nie można zostawić produktu na następny dzień, bo wtedy jest już nie do rozsmarowania. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłyby mniejsze saszetki, bo 1/4 maseczki i tak ląduje w koszu.

Podsumowując: plus za naturalny skład, nie testowanie na zwierzętach, dużą wydajność, niską cenę, oczyszczenie oraz ukojenie. Niemniej, niektóre z zapewnień producenta nie miały odzwierciedlenia w poprawie kondycji mojej skóry. Maseczki są do kupienia w sklepie internetowym Dermaglin oraz w większości drogerii m.in. Rossmann, Natura.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maseczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maseczka. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 maja 2016

Gorrrąca czekolada

Cześć! ;)
   Jeżeli produkt pięknie pachnie to od razu zdobywa u mnie na starcie +10 punktów. Maseczka czekoladowa do zabiegów na twarz, szyję i dekolt od Starej Mydlarni dostaje ode mnie nawet 11 punktów na dzień dobry. Chcecie wiedzieć więcej na jej temat? Zapraszam do dalszej recenzji ;).

   Maseczka pachnie obłędnie! Jednakże nie jest to zapach typowej mlecznej lub gorzkiej czekolady, lecz  budyniu czekoladowego. W konsystencji przypomina gęsty balsam, dlatego przyjemnie nakłada się ją na twarz - nie ma obaw, że coś nam spłynie. Jest też bardzo treściwa, a dzięki temu wydajna. Używam jej regularnie (ok. raz na 2 tygodnie) już kilka miesięcy, a nadal pozostało mi 3/4 opakowania.

   Maskę można używać na dwa sposoby: na zimno (tzn. w temperaturze pokojowej) lub na ciepło (czyli po podgrzaniu jej w gorącej wodzie). Osobiście częściej wykorzystuję pierwszą opcję, niemniej kiedy mam więcej czasu staram się ogrzać produkt. Tutaj ważne jest również opakowanie, ponieważ podczas kontakt z wrzątkiem nic się z nim nie dzieje (nie odkształca się) i jest szczelne (woda nie dostaje się do środka). 

   Produkt rewelacyjnie dotlenia skórę: koloryt cery jest wyrównany, a twarz mięciutka jak u niemowlaka. Dodatkowo posiada właściwości przeciwzmarszczkowe. Zawiera witaminy D, A, E, F, H oraz związki mineralne - istna bomba witaminowa! Nie muszę już wspominać o tym jak czekolada wpływa na zmysły i samopoczucie. Robiąc sobie domowe SPA z użyciem owej maseczki od razu wprawiam się w lepszy humor. 



  Za 250ml zapłacimy 34zł. Kosmetyki Starej Mydlarni są dostępne w ich sklepach partnerskich - sama byłam w ich wrocławskim oddziale i uwierzcie, że unoszące się w powietrzu zapachy to raj dla zmysłów ;) - oraz na stronie internetowej tutaj.  


wtorek, 20 października 2015

Krem pod oczy Alterra, maseczka-peeling Fitomed, puder brązujący Decoderm.

Cześć! :)
   Im większe nadzieje pokładamy w danym kosmetyku, tym mocniejsze jest nasze rozczarowanie, kiedy produkt nie sprawdza się tak jak obiecywał to producent. Krem pod oczy Alterra kieruje się chyba mottem Hipokratesa: mit primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić). Mam wrażenie, że tak głęboko wzięli sobie do serca ten cytat, że poza nieszkodzeniem nie czynią totalnie nic więcej. Hydro Augencreme stosowałam codziennie na noc. Niestety, krem ani nie nawilżał skóry wokół oczu, ani nie niwelował sinych worków, ani tym bardziej nie redukował śladów zmarszczek. Na pewno nie wydałabym na niego po raz kolejny, nawet tych kilkunastu złotych. Jak dla mnie okropny bubel zakupiony w Rossmannie.


   Drugi produkt służy również do pielęgnacji twarzy, a jest to maseczka-peeling K+K marki Fitomed. Na początku stosowałam go codziennie, podczas wieczornego oczyszczania twarzy. Po zmyciu makijażu, nakładałam peeling i delikatnie masowałam skórę. Czasami, kiedy miałam więcej czasu pozostawiałam go na kilka minut na twarzy, jednak wtedy musiałam uważać, żeby nie nałożyć zbyt blisko okolic oczu, bo strasznie łzawiłam. Maseczka ma neutralny zapach, jest rzadka, a przy tym wydajna. Produkt ładnie rozjaśnił przebarwienia na buzi. Poza tym krem zupełnie inaczej wchłania się po zastosowaniu tego peelingu - skóra wręcz "pożera" zaaplikowany produkt. Kolejny plus to naturalne składniki: za to uwielbiam Fitomed! Cena za 50ml - 27zł, produkt do kupienia tutaj FITOTEKA

   Dość długo oswajałam się z pudrami brązującymi, gdyż strasznie uważałam, żeby nie wyrządzić sobie nimi więcej szkody, niż pożytku. Po pewnym czasie stał się to już mój nieodłączny element makijażu i tak zostało do dziś. Bronzer Decoderm przypadł mi do gustu we względu na swą ciepłą barwę, bo właśnie takie odcienie znacznie bardziej pasują do mojej karnacji. Puder jest zamknięty w matowym opakowaniu, z którym nic się nie dzieje: z zewnątrz nadal wygląda jak produkt w nienaruszonym stanie. Ma świetną pigmentację, wystarczy jeden delikatny ruch po tafli pudru, żeby nabrać wystarczającą ilość produktu. Utrzymuje się w nienagannym stanie na policzkach do 5h, potem wymaga już delikatnych poprawek. Pewnie stałby się moim ulubieńcem, gdyby nie jedna wada - bronzer okropnie się pyli! Po przejechaniu pędzlem, puder jest wszędzie - na opakowaniu, lusterku i Twojej białej sukience, w której miałaś wyjść! Dlatego używam go wtedy, kiedy mam więcej czasu na wyszykowanie się i wycieranie pudełeczka po aplikacji.  Link do fanpage DECODERM.



czwartek, 7 maja 2015

Dermaglin maseczka Kleopatra

Cześć! :)
Dzisiejszy czwartek jest dniem wolnym dla studentów z okazji obchodów juwenaliowych, dlatego przychodzę do Was z nowym postem już od rana. Nastała pora na recenzję maseczki Kleopatra firmy Dermaglin - produktu w pełni naturalnego, w którego skład wchodzi zielona glinka, miód, olejek różany oraz jedwab. Pierwsze odczucia zaraz po otworzeniu - charakterystyczny zapach, trochę ciężki, ale nie spodziewałam się eksplozji zmysłu powonienia z racji, że maseczki są nieperfumowane. 


Ma gęstą konsystencję, więc nie przelatuje między palcami, co znacznie ułatwia aplikację. Jednak trzeba nakładać ją dość sprawnie, bo w przeciwnym razie szybko zasycha. Najgorsze jest to, że zawsze kiedy mam maseczkę na twarzy, ktoś mnie rozśmieszy i nie mogę wtedy zapanować nad pękającymi i odpadającymi płatami :D. Starałam się ją trzymać za każdym razem zgodnie z zaleceniami, czyli ok. 20 minut.

Co do samego działania: skóra była faktycznie (tak jak obiecuje producent) ładnie oczyszczona i ukojona. Nie zauważyłam natomiast długotrwałego nawilżenia. Opakowanie zawiera 20g mazi. Nie jestem w stanie wykorzystać całego opakowania na raz, ale tutaj uwaga! - niestety nie można zostawić produktu na następny dzień, bo wtedy jest już nie do rozsmarowania. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłyby mniejsze saszetki, bo 1/4 maseczki i tak ląduje w koszu.

Podsumowując: plus za naturalny skład, nie testowanie na zwierzętach, dużą wydajność, niską cenę, oczyszczenie oraz ukojenie. Niemniej, niektóre z zapewnień producenta nie miały odzwierciedlenia w poprawie kondycji mojej skóry. Maseczki są do kupienia w sklepie internetowym Dermaglin oraz w większości drogerii m.in. Rossmann, Natura.