Receptury Babci Agafi, czyli kosmetyki rosyjskiego pochodzenia już dawno opanowały nasz rodzimy rynek. Kiedyś trudne do zdobycia, dziś dostępne w co drugiej drogerii.
Zachęcona recenzjami zdecydowałam się na przetestowanie drożdżowej maski do włosów. Chcecie wiedzieć jak się u mnie sprawdziła?
Maska jest zamknięta w plastikowym pudełku, które wygląda... tanio. Ma dość lejącą się konsystencję i pachnie drożdżami, przy czym zapach ten jest całkiem przyjemny. W opakowaniu mieści się, aż 300ml produktu, czyli sporo.
Głównym zadniem maski jest pobudzenie wzrostu włosów. Pamiętacie swego czasu bum na picie drożdży? No to właśnie ów maska miała być przyjemniejszą wersją tamtego szaleństwa. Dlaczego przyjemniejszą? A no dlatego, że picie drożdży nie należy do najwspanialszej uczty smakowej. Składniki aktywne znajdujące się w drożdżach mają przenikać do naszych włosów i poprawiać ich kondycję oraz, tak jak wspomniałam na początku, przyspieszać wzrost.
Jak to się miało u mnie? Faktycznie włosy były mięciutkie w dotyku i łatwo się rozczesywały. Niemniej nie zauważyłam żadnego przyspieszonego wzrostu włosów. Włosy rosły w swoim tempie tak jak dotychczas. Gdyby maska chwaliła się na pierwszym miejscu nawilżeniem, to wtedy przyznałabym jej rację, natomiast tutaj na piedestale postawiony był szybszy porost, który nie uaktywnił się w żadnen sposób.
Ja swój egzemplarz zamówiłam na Biogo.pl. Często zdarzają się tam świetne promocje, więc warto obserwować ich fanpage.
Akurat słabo przepadam za ich produktami :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/11/miekkosc-weluru.html
Ja o niej myślałam i pewnie skusze się za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńMoja siostra zna markę i bardzo sobie chwali!
OdpowiedzUsuń