Od dawna szukałam matującej bazy pod podkład. Przetestowałam wiele produktów i żaden nie był w stanie poradzić sobie z moją tłustą cerą. Zawiedziona wieloletnimi poszukiwaniami trafiłam na promocję w Douglasie - matujący krem sorbetowy. Pomyślałam: "Hmm... brzmi co najmniej apetycznie". Postanowiłam zaryzykować i teraz stwierdzam, że była to dobra decyzja. Krem okazała się dla mnie stworzony. Używam go codziennie jako bazy pod podkład. Bardzo szybko się wchłania, nie roluje podczas nakładania podkładu i przyjemnie pachnie czarną porzeczką! :). Jednak co najważniejsze - matuje moją twarz na wiele godzin. Uzyskany efekt matu nie jest sztuczny, a cera wygląda na zdrową. Używałam go codziennie od czerwca, więc opakowanie 50ml wystarczyło mi na 4 miesiące. Niestety nie jest łatwo dostępny - edit. to znaczy jest pod warunkiem, że mamy ochotę wydać na niego ponad 100zł. Mnie udało się go upolować na promocji w Douglasie za 89zł, ale widziałam, że czasami pojawia się w sklepach internetowych nawet za 65zł, jednak ilość jest ograniczona i znika w ekspresowym tempie. Teraz muszę zapolować na kolejne opakowanie.
Potrzebowałam również korektora pod oczy. Trafiłam na promocję w Hebe, gdzie przy zakupie jednego produktu firmy Ingrid, drugi tańszy mogłam kupić za 1 grosz. Zdecydowałam się zarówno na korektor jak i matową szminkę.
Korektor okazał się jednym wielkim nieporozumieniem. Podczas kontaktu ze skórą produkt natychmiast się utlenia zmieniając swój kolor o kilka tonów. Właściwie nie ma różnicy w kolorze pomiędzy moim podkładem a korektorem. Dodatkowo jego krycie jest słabe, więc zdecydowanie nie sprawdzi się u osób z dużymi cieniami. Dla mnie to totalny bubel i nigdy więcej się na niego nie zdecyduję.
Jeśli chodzi o szminkę jest nieco lepiej. Przede wszystkim jej formuła jest bardzo sucha. Dotychczas wszystkie moje matowe szminki były albo płynne, albo miały tradycyjną kremową konsystencję, która po chwili zasychała na mat. Tutaj jest inaczej, szminka jest od razu matowa, a tym samym sucha, dlatego jej nakładanie nie należy do najprzyjemniejszych. Niemniej kiedy już znajdzie się na ustach potrafi wytrzymać na nich kilka godzin, potem zaczyna się zjadać. Jest ok, zużyję ją do końca, ale nie sądzę, żebym sięgnęła po te produkty na półkach sklepowych drugi raz.
Piękny kolorek pomadki :)
OdpowiedzUsuńJeśli możesz kliknij w linki TUTAJ, dzięki :*
Co do korektora to zgadzam się z Tobą w zupełności. Jest do bani :/
OdpowiedzUsuńSzminka ma piękny kolor, szkoda że korektor taki słaby:)
OdpowiedzUsuńKrem sorbetowy...nie słyszałam o nim jeszcze. Szminka ma fajny kolorek. Z Ingrid lubię bazę silikonowa:-)
OdpowiedzUsuńNiektórych rzeczy nie znam zupełnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Przyznam, że jakoś zawsze nigdy byłam pozytywnie nastawiona do marki Ingrid. Pomimo, że nie miałam nigdy z nią styczności.
OdpowiedzUsuńbaza ciekawa :-) a szminka ma piękny kolor!
OdpowiedzUsuńMuszę polować na te produkty, jestem ciekawa teko korektoru, wiele osób go chwali!
OdpowiedzUsuń~best-frieend.blogspot.com zapraszam do siebie, nowy post po przerwie;)