czwartek, 7 maja 2015

Dermaglin maseczka Kleopatra

Cześć! :)
Dzisiejszy czwartek jest dniem wolnym dla studentów z okazji obchodów juwenaliowych, dlatego przychodzę do Was z nowym postem już od rana. Nastała pora na recenzję maseczki Kleopatra firmy Dermaglin - produktu w pełni naturalnego, w którego skład wchodzi zielona glinka, miód, olejek różany oraz jedwab. Pierwsze odczucia zaraz po otworzeniu - charakterystyczny zapach, trochę ciężki, ale nie spodziewałam się eksplozji zmysłu powonienia z racji, że maseczki są nieperfumowane. 


Ma gęstą konsystencję, więc nie przelatuje między palcami, co znacznie ułatwia aplikację. Jednak trzeba nakładać ją dość sprawnie, bo w przeciwnym razie szybko zasycha. Najgorsze jest to, że zawsze kiedy mam maseczkę na twarzy, ktoś mnie rozśmieszy i nie mogę wtedy zapanować nad pękającymi i odpadającymi płatami :D. Starałam się ją trzymać za każdym razem zgodnie z zaleceniami, czyli ok. 20 minut.

Co do samego działania: skóra była faktycznie (tak jak obiecuje producent) ładnie oczyszczona i ukojona. Nie zauważyłam natomiast długotrwałego nawilżenia. Opakowanie zawiera 20g mazi. Nie jestem w stanie wykorzystać całego opakowania na raz, ale tutaj uwaga! - niestety nie można zostawić produktu na następny dzień, bo wtedy jest już nie do rozsmarowania. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłyby mniejsze saszetki, bo 1/4 maseczki i tak ląduje w koszu.

Podsumowując: plus za naturalny skład, nie testowanie na zwierzętach, dużą wydajność, niską cenę, oczyszczenie oraz ukojenie. Niemniej, niektóre z zapewnień producenta nie miały odzwierciedlenia w poprawie kondycji mojej skóry. Maseczki są do kupienia w sklepie internetowym Dermaglin oraz w większości drogerii m.in. Rossmann, Natura.

9 komentarzy:

  1. nie miałam jej okazji wypróbować ale po tym poście na pewno zagości u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam ale często sięgam po tego typu mazidelka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. aa widziałam w Rossie:) skuszę się na pewno

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie fajne są maseczki z zieloną glinką, tylko mają ten problem, że w "paczce" jest jej za dużo - co potem nadaje się do kosza (a już nie raz kombinowałam jak ją przechować chociażby do następnego dnia:). Producent mógłby w tym aspekcie pomyśleć nad jakimś np. wyciskanym w opakowaniu :) , no ale cóż... widocznie my kobiety mamy nakładać sobie jej albo bardzo grubo na twarz albo dzielić się z kimś na pół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dużo lepsze byłoby tubki z tą maseczką, które po zaaplikowaniu można by szczelnie zamknąć :)

      Usuń
  5. Ja używam maseczek z zieloną glinką z Ziaji. ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja używam maseczek z zieloną glinką z Ziaji. ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie ta maska bardzo przypadła do gustu, ale za dużo jej było i miałam problem z przechowywaniem :P

    OdpowiedzUsuń

czwartek, 7 maja 2015

Dermaglin maseczka Kleopatra

Cześć! :)
Dzisiejszy czwartek jest dniem wolnym dla studentów z okazji obchodów juwenaliowych, dlatego przychodzę do Was z nowym postem już od rana. Nastała pora na recenzję maseczki Kleopatra firmy Dermaglin - produktu w pełni naturalnego, w którego skład wchodzi zielona glinka, miód, olejek różany oraz jedwab. Pierwsze odczucia zaraz po otworzeniu - charakterystyczny zapach, trochę ciężki, ale nie spodziewałam się eksplozji zmysłu powonienia z racji, że maseczki są nieperfumowane. 


Ma gęstą konsystencję, więc nie przelatuje między palcami, co znacznie ułatwia aplikację. Jednak trzeba nakładać ją dość sprawnie, bo w przeciwnym razie szybko zasycha. Najgorsze jest to, że zawsze kiedy mam maseczkę na twarzy, ktoś mnie rozśmieszy i nie mogę wtedy zapanować nad pękającymi i odpadającymi płatami :D. Starałam się ją trzymać za każdym razem zgodnie z zaleceniami, czyli ok. 20 minut.

Co do samego działania: skóra była faktycznie (tak jak obiecuje producent) ładnie oczyszczona i ukojona. Nie zauważyłam natomiast długotrwałego nawilżenia. Opakowanie zawiera 20g mazi. Nie jestem w stanie wykorzystać całego opakowania na raz, ale tutaj uwaga! - niestety nie można zostawić produktu na następny dzień, bo wtedy jest już nie do rozsmarowania. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłyby mniejsze saszetki, bo 1/4 maseczki i tak ląduje w koszu.

Podsumowując: plus za naturalny skład, nie testowanie na zwierzętach, dużą wydajność, niską cenę, oczyszczenie oraz ukojenie. Niemniej, niektóre z zapewnień producenta nie miały odzwierciedlenia w poprawie kondycji mojej skóry. Maseczki są do kupienia w sklepie internetowym Dermaglin oraz w większości drogerii m.in. Rossmann, Natura.

9 komentarzy:

  1. nie miałam jej okazji wypróbować ale po tym poście na pewno zagości u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam ale często sięgam po tego typu mazidelka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. aa widziałam w Rossie:) skuszę się na pewno

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie fajne są maseczki z zieloną glinką, tylko mają ten problem, że w "paczce" jest jej za dużo - co potem nadaje się do kosza (a już nie raz kombinowałam jak ją przechować chociażby do następnego dnia:). Producent mógłby w tym aspekcie pomyśleć nad jakimś np. wyciskanym w opakowaniu :) , no ale cóż... widocznie my kobiety mamy nakładać sobie jej albo bardzo grubo na twarz albo dzielić się z kimś na pół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dużo lepsze byłoby tubki z tą maseczką, które po zaaplikowaniu można by szczelnie zamknąć :)

      Usuń
  5. Ja używam maseczek z zieloną glinką z Ziaji. ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja używam maseczek z zieloną glinką z Ziaji. ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie ta maska bardzo przypadła do gustu, ale za dużo jej było i miałam problem z przechowywaniem :P

    OdpowiedzUsuń