poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Cień do oczu w kredce Felicea Natural

Cześć! 
   Dotychczas, jeżeli używałam cieni do oczu to wybierałam ich klasyczną prasowaną formę, którą najlepiej udawało mi się okiełznać. Ale dlaczego by nie spróbować czegoś nowego? Może tak cień do oczu w kredce? Czemu nie! I takim sposobem weszłam w posiadanie naturalnego produktu polskiej firmy Felicea. Jak sprawdziła się u mnie? Zapraszam do recenzji :)

   Mój kolor to numerek 52 - czarny z drobinkami złota. Cień zamknięty jest w kredce, która wysuwa się na zasadzie przekręcania. Trzeba przyznać, że w opakowaniu mieści się naprawdę mnóstwo produktu. Kiedy do mnie przyszła, chcąc sprawdzić pierwsze wrażenie wyrysowałam sobie serducho na ręce - hmm... pigmentacja fajna, kolor ciekawy - zapowiada się dobrze. Niestety już podczas pierwszego makijażu bardzo się rozczarowałam.

   Użyłam jej szykując się na jakąś imprezę. Postanowiłam zrobić sobie smoky eye: na całą powiekę nałożyłam prasowane cienie z palety Sephora, a na jej zewnętrzną część czarną kredkę z Felicei, żeby uzyskać efekt kociego oka. Zarysowałam kredką miejsce gdzie miałby znajdować się ciemny kolor i przeszłam do blendowania. Jak się okazało cienie ani drgną - tam gdzie go nałożyłam zrobił się plac, który w żaden sposób nie chciał połączyć się z resztą. Myślę ok, nałożę na nie trochę prasowanych cieni, ładnie "przyczepią" się do miejsc zarysowanych przez kredkę i wtedy fajnie się rozblendują. A gdzie tam! Okazało się, że kredka zaczęła się ścierać i porobiły mi się prześwity. Byłam już tak wściekła, że miałam ochotę rzucić czymś o ścianę, no bo jak używać cienia w kredce, który nie chce sunąć po oku tylko pozostawia kreski bez możliwości ich roztarcia. Ze strony producenta: "lekka i kremowa konsystencja sprawia, że cienie dają powiekom uczucie lekkości i nie sypią się" to prawda, nie osypują się, ale na pewno daleko im do lekkiej i kremowej konsystencji. Dałam jej szansę raz jeszcze, próbowałam nakładać już pędzlem, żeby nie dociskać jej za mocno do skóry i efekt był ten sam. Niestety, ale bardzo się zawiodłam.

Cena produktu to 24zł. Dobrze, że polskie firmy wprowadzają takie kosmetyki naturalne, ale w cieniach w kredce, należy jeszcze coś poprawić. Może u kogoś innego sprawdzi się lepiej niż u mnie, dlatego oddam w dobre ręce za czekoladę Milkę ;) Link do produktu: tutaj, do kupienia na Felicea.pl


5 komentarzy:

  1. świetna recenzja a kredka wygląda naprawdę interesująco

    OdpowiedzUsuń
  2. Klorek mi bardzo odpowiada <3


    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że się nie sprawdziła u ciebie. Ja mało kiedy tego typu cieni używam wolę sypkie lub sprasowane

    OdpowiedzUsuń
  4. Forma produktu jest ciekawa, ale kosmetyk do oczu musi pięknie kryć, dobrze się trzymać i pięknie wyglądać. Kosmetyki naturalne zwykle tego nie gwarantują, nad czym ubolewam....

    OdpowiedzUsuń

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Cień do oczu w kredce Felicea Natural

Cześć! 
   Dotychczas, jeżeli używałam cieni do oczu to wybierałam ich klasyczną prasowaną formę, którą najlepiej udawało mi się okiełznać. Ale dlaczego by nie spróbować czegoś nowego? Może tak cień do oczu w kredce? Czemu nie! I takim sposobem weszłam w posiadanie naturalnego produktu polskiej firmy Felicea. Jak sprawdziła się u mnie? Zapraszam do recenzji :)

   Mój kolor to numerek 52 - czarny z drobinkami złota. Cień zamknięty jest w kredce, która wysuwa się na zasadzie przekręcania. Trzeba przyznać, że w opakowaniu mieści się naprawdę mnóstwo produktu. Kiedy do mnie przyszła, chcąc sprawdzić pierwsze wrażenie wyrysowałam sobie serducho na ręce - hmm... pigmentacja fajna, kolor ciekawy - zapowiada się dobrze. Niestety już podczas pierwszego makijażu bardzo się rozczarowałam.

   Użyłam jej szykując się na jakąś imprezę. Postanowiłam zrobić sobie smoky eye: na całą powiekę nałożyłam prasowane cienie z palety Sephora, a na jej zewnętrzną część czarną kredkę z Felicei, żeby uzyskać efekt kociego oka. Zarysowałam kredką miejsce gdzie miałby znajdować się ciemny kolor i przeszłam do blendowania. Jak się okazało cienie ani drgną - tam gdzie go nałożyłam zrobił się plac, który w żaden sposób nie chciał połączyć się z resztą. Myślę ok, nałożę na nie trochę prasowanych cieni, ładnie "przyczepią" się do miejsc zarysowanych przez kredkę i wtedy fajnie się rozblendują. A gdzie tam! Okazało się, że kredka zaczęła się ścierać i porobiły mi się prześwity. Byłam już tak wściekła, że miałam ochotę rzucić czymś o ścianę, no bo jak używać cienia w kredce, który nie chce sunąć po oku tylko pozostawia kreski bez możliwości ich roztarcia. Ze strony producenta: "lekka i kremowa konsystencja sprawia, że cienie dają powiekom uczucie lekkości i nie sypią się" to prawda, nie osypują się, ale na pewno daleko im do lekkiej i kremowej konsystencji. Dałam jej szansę raz jeszcze, próbowałam nakładać już pędzlem, żeby nie dociskać jej za mocno do skóry i efekt był ten sam. Niestety, ale bardzo się zawiodłam.

Cena produktu to 24zł. Dobrze, że polskie firmy wprowadzają takie kosmetyki naturalne, ale w cieniach w kredce, należy jeszcze coś poprawić. Może u kogoś innego sprawdzi się lepiej niż u mnie, dlatego oddam w dobre ręce za czekoladę Milkę ;) Link do produktu: tutaj, do kupienia na Felicea.pl


5 komentarzy:

  1. świetna recenzja a kredka wygląda naprawdę interesująco

    OdpowiedzUsuń
  2. Klorek mi bardzo odpowiada <3


    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że się nie sprawdziła u ciebie. Ja mało kiedy tego typu cieni używam wolę sypkie lub sprasowane

    OdpowiedzUsuń
  4. Forma produktu jest ciekawa, ale kosmetyk do oczu musi pięknie kryć, dobrze się trzymać i pięknie wyglądać. Kosmetyki naturalne zwykle tego nie gwarantują, nad czym ubolewam....

    OdpowiedzUsuń