Kilka dni temu skończyłam testować peeling do twarzy z Orientany, a ponieważ moje wrażenie "są jeszcze ciepłe" postanowiłam napisać ten post od razu. Chcecie wiedzieć jak sprawdził się u mnie? Zapraszam do lektury ;).
Standardowo zaczniemy od opakowania. W małym, plastikowym słoiczku znajduje się 50g produktu. Wprawdzie opakowanie nie jest powalające pod względem estetycznym, ale jest solidne i spełnia swoją funkcję. Peeling w plastikowym słoiczku wygląda niczym kawa. Zapach? Tutaj niestety pozostaję niepocieszona, bo jest on dość specyficzny i nie należy do najprzyjemniejszych, ale oczywiście da się go znieść. Jednak to nie opakowanie, ani zapach jest tutaj najistotniejszy, lecz działanie.
Peeling jest w formie żelu, który przyjemnie rozprowadza się na mokrej skórze twarzy. Malutkie drobinki pestek moreli i orzechów dają efekt przyjemnego ścierania - jest ono idealne, ani nie za mocne (tak, aby powodowało podrażnienie), ani nie za słabe. Jeśli chodzi o wydajność, też jestem zadowolona, ponieważ niewielka ilość wystarczy do wykonania masażu całej twarzy. Co ważne peeling jest w pełni naturalny i nie zawiera żadnych parabenów czy silikonów.
Używałam go regularnie przez miesiąc, stosując raz do dwóch razy w tygodniu po demakijażu. Fajnie przygotowuje skórę do nałożenia kremu pozostawiając uczucie wygładzenia, ale też nawilżenia.
Podsumowując - jestem na tak: spełnia swoje funkcje, jest wydajny, nie należy do najdroższych, jedyny minus to zapach, no ale w końcu to produkt naturalny, więc coś kosztem czegoś. Do kupienia na naturalnadrogeria.pl. Cena - 27,90zł.
P.S. Przy okazji - moja mama zamówiła ostatnio na ich stronie olejek Perilla. Czekała dość długo na informację o wysyłce, jednak takiej nie dostała, więc postanowiła zadzwonić i dowiedzieć się o co chodzi. Uprzejma Pani wytłumaczyła jej, że niestety, ale producent spóźnia się z dostawą, dlatego aktualnie nie mają ich na stanie i była zdziwiona, że nie zostaliśmy poinformowani o tym telefonicznie. W ramach rekompensaty mama dostała buteleczkę o pojemności 100ml w cenie tego opakowania, które zamawiała, czyli 50ml. Czyż nie miły gest ze strony Naturalnej Drogerii? Ja osobiście bardzo cenię firmy, które wywiązują się należycie ze swoich obowiązków, a w razie niepowodzeń potrafią przyznać się do winy. W ten sposób nie stracili klientki, a nawet w pozytywny sposób zyskali w jej oczach ;).
Musze przetestować na sobie, koniecznie :) pozdrawiam serdecznie :) woman-with-class.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawił ten produkt.
OdpowiedzUsuńWyobraźnia podpowiada mi, że zapach by mi odpowiadał :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi. Ciekawi mnie ten kosmetyk :)
OdpowiedzUsuń