Czarne dresy

Cześć!

   Ostatnio wszystko w moich rękach się psuje! I nie mam tutaj na myśli życia, bo życie jest jak najbardziej ok :D. Chodzi mi o przedmioty. Najpierw pilot od Kazia auta na akumulator, potem rączka od wózka Kazia, dzisiaj ładowarka od baterii wielorazowego użytku i jeszcze jakby było tego mało nawilżacz powietrza nie działa tak jak trzeba... Na szczęście każda z tych rzeczy jest jeszcze na gwarancji, ale mam już dość wysyłania przedmiotów do serwisu. Listopad to nie jest zdecydowanie mój miesiąc.

   Za to sobota (niezależnie od miesiąca) to mój ulubiony dzień. Wskakuję wtedy w wygodne dresy i pół dnia sprzątam, kolejne pół gotuję, a w międzyczasie bawię się z Kaziem. W sobotę mogę pozwolić sobie na bardziej czasochłonne przepisy. Zawsze oprócz obiadu staram się zrobić jeszcze jakieś ciasto. 

   Ostatnio Tomek zażyczył sobie na sobotni obiad padthai. To danie doskonale znamy z wycieczki do Chin, bo to ich sztandarowa potrawa, którą tam się zajadaliśmy. Najgorzej było dostać w sklepach te wszystkie azjatyckie składniki: makaronu ryżowego nie udało mi się upolować, więc zamieniłam go na pełnoziarnisty, a olej archaidowy kosztował 44zł za malutką buteleczkę(!) - stwierdziłam, że użyję oliwy z oliwek :D. A Wy macie takie dania, których smakowaliście na wyjazdach i teraz regularnie do nich wracacie?

   Czarne dresy są od Femme Luxe . Szpilki są założone tylko do zdjęć, żeby nogi lepiej wyglądały :D. W soboty oczywiście najchętniej chadzam po domu w dresach i łapciach.

Na sobie mam:

dresy - Femmeluxe.co.uk,

szpilki - Wojas.